*Oczętami K.T *
- W co się znowu wpakowałyście? - spytała- Cassie, my... - przerwałam bo nie za bardzo wiedziałam jak to ująć słowami.
- Co wy?!
- Jesteśmy w więzieniu.
- SŁUCHAM?! JAK TO?! - krzyczała do słuchawki. Włączyłam głośno mówiący, po czym zaczęliśmy wspólnie opowiadać.
*kilka godzin wcześniej*
Zaraz po wyjściu Cassie i Victorii, takie trzy dziewczynki nazwane imionami Kate, Poppy i Elene znalazły barek ( Nie wiem jak, nie wiem kiedy i gdzie). Była tam najprawdziwsza polska wódka.
Na ten komunikat kobietom o mózgach płodów zaświeciły się w oczkach iskiereczki. Każda pobiegła i wypiła troszeczkę. (Jeżeli litr na głowę to mało). Nie były jeszcze jakoś specjalnie wstawione, więc zaczęły tańczyć makarenę. Nawet nie zauważyły jak do pokoju wkroczyły legiony angielskie zwane 3/5 One Direction.
- Co Was moje Miśki tu sprowadza? - spytała tak słodziutko, przeurocza K.T... Nie no dobra! Nienawidzę pisać w trzeciej osobie! fhasdufhsk... - Moja marcheweczka zgubiła drogę na pole rodzinne? - spytałam i podeszłam do Louis'a jednocześnie całując słodko w policzek.
- Coście zrobiły? - zapytał zrezygnowany Niall patrząc na rozwalony pokój.
- My? Nic... Przecież my zawsze jesteśmy grzeczne! - odpowiedziałyśmy wszystkie na raz. Mężczyźni pokręcili zrezygnowani głowami, chwycili nas na ręce i zanieśli do łóżek. , gdzie zasnęłyśmy.
Obudziłyśmy się po mniej więcej godzinie.
Z salonu było słuchać jakieś niewyraźne dźwięki. Zaopatrzyłyśmy się w nunczako miotły i inne jakieś ostre narzędzia, po czym ruszyłyśmy na paluszkach do drzwi. Powoli je otworzyłyśmy na kanapie leżały te Zdziśki - Maryśki, ułożone w ruskie osiem. (tzn. Zayn siedział, Lou położył głowę na jego kolanach, a Horan całkowicie położył się na paskowanym złodzieju jedzenia.) Nie mogłyśmy przecież zmarnować naszych przygotowań do walki z przestępcami dlatego też, wyżyłyśmy się na... kwiatku.
Był on wysoki, zielony i miał liście!! ROzumiecie?! MIAŁ LIŚCIE!!! On był dla Nas zagrożeniem! I to wielkim!!! Nie mogłyśmy na to pozwolić.
Po naszej interwencji zapewne nikomu już nic nie zrobi.
- Niall... dzwoń po szpitala. Powiedz, że uciekły im trzy pacjentki z psychiatrii.
-Zayn. Ale jesteś pewien, że tylko trzy? - palcem wskazał na Tomlinsona, który marchewką kołysał się w rogu pokoju.
- Masz rację. - Już mieli wybierać numer, kiedy nasza kochana Poppy swoją popisową gwiazdą zabrała im komórki.
- No wiecie co?! Dzwonić do Alfreda bez Nas?! Przecież Hunegunda się obrazi Gertrudo! Mam rację Wandziu?! - darła sie na cały głos Elene.Może na serio uciekła z psychiatryka? Trudno jest się domyśleć.
-Tak Dorotko. A teraz wskoczmy na mojego jednokopytnego i odjedźmy w siną daal! - wydarła się Poppy.
*Teraźniejszość*
- No dobrze, ale Ja i Styles nadal nie wiemy dlaczego jesteście w mamrze!
- Oj wy moje ruchogołąbęczki. Zaraz wytłumaczymy.
*Kilka godzin wcześniej*
Po tej jakże pięknej historii rozdzieliliśmy się na dwójki i poszliśmy pozwiedzać miasto. Chcąc nie chcąc dawno tu nie byliśmy.
Ja byłam z Paskiem, Elenka z Głodomorkiem, a Popson z Mulatem.
Muszę Wam powiedzieć i to szczerze, że niby ten idiota mnie kiedyś skrzywdził, ale dorósł. Stał sie inny. Może nie zupełnie poważny, ale za to wie co jest na miejscu, a co nie. Rozmawialiśmy strasznie długo. On opowiadał mi o swoim zespole. Ja opowiadałam mu co robiłam przez ten okres czasu, co się nie widzieliśmy. Później opowiadałam jak dowiedziałam się o El i Dan. Widziałam, że było mu smutno. Ukrywał to pod maską "Happy", ale jego oczy mówiły co innego.
Nie wiem sama nawet dlaczego, nie wiem co mną działało. Chyba to było współczucie. Przytuliłam go. Szeptałam, że nic się nie stało i takie tam. Popatrzyliśmy sobie w oczy... opuścimy kilka linijek dla zdrowia czytelników i słuchaczy... No pocałowaliśmy się. I jak to bywa w tych romantycznych filmach zaczął padać deszcz, a my staliśmy przemoczeni do suchej nitki, na środku alejki w parku. Następnie pobiegliśmy pod jakiś daszek na tyłach sklepu. No i znów polecieliśmy w ślinę, aż usłyszeliśmy głos policjanta.
- Proszę od siebie odejść. Dostaliśmy zgłoszenie o nadmiernym okazywaniu sobie uczuć w miejscu publicznym Niestety. Musimy państwa aresztować. - cholernie przystojny pan policjant zabrał nas na dołek, gdzie była już reszta naszej bandy z Vicky i Li na czele.
- Daddy? Mummy? - spytaliśmy równocześnie.
- Oj cicho dzieci. Za co Was zamknęli? - spytała dziewczyna
- Za nadmierne okazywanie sobie uczuć! No proszę Was! Ja nawet jej bluzki nie ściągnąłem! - zbulwersował się mój Fistaszek. - A Was?
- Mnie i tego imbecyla - wskazała na Zayn'a - za zakłócanie ciszy nocnej kłótnią. Nialla i Elene za włam do sklepu, bo byli głodni, naszych rodziców za... nie chcecie wiedzieć. Ja to wiem i jest mi nie dobrze. Ale ludzie! Żeby tak w parku?! Sama lubię Dziki Sex, ale bez przesady!!! - Na słowa Poppy, aż mną wstrząsnęło.
- No i biorąc wszystkie okoliczności. Moi drodzy. Posiedzicie tu sobie w ósemkę 48h w celi. No chyba, że macie jeszcze parkę, w miarę ubraną, którzy będą mogli po Was przyjechać? - słowa sierżanta Mahoniego czy czaspka wie jak sie nazywał, odbijały mi się w głowie.
- NO jasne! Cassie i Harry! Chyba są ubrani. A jak nie to przynajmniej, będę miała wielką przyjemność, że im przeszkodziłam!! :D
*Teraźniejszość*
- No i tak to się skończyło. Zadzwoniliśmy do Was, ale coś mi się wydaje, że Styles się nie postarał. - pokręciłam głową.
- Kate. Zamknij. Się. - wycedziła jak słyszę wściekła Cassie. - Zaraz. Po. Was. Będziemy. - rozłączyła się.
- A no mówiłam! Nie postarał się! Płacicie moi drodzy. - Minęłam fakt naszej drogiej Casandrze, że założyliśmy się. I w taki śmieszny sposobik zarobiłam 1000 funtów. - Miło się z Wami robi interesy. - Dlasza część minęła na rozmowie i wkurzaniu policjantów.
Po 30 minutach byli oni na miejscu.
- Panie władzo. Ile mogę dostać za zabójstwo w afekcie? - spytała moja przyjaciółka.
- 25 lat, a co?
- A co mi tam! Poświęcę się! - i już leciała do mnie z łapami, gdyby nie mój wybawca, a jednocześnie królewicz Amore - panie i panowie. Idol nastolatek na całym świecie. Harold Edward Styles. Zatkał jej usta pocałunkiem. Oderwała się od niego, dała w twarz i z gracją wyszła. Już myślałyśmy, że nie wróci. Ale myliłyśmy się. Zawróciła.
Pocalowała go w policzek, gdzie został uderzony, a następnie poprawiła namiętnym pocałunkiem w usta.
KONIEC :D
----------------------------------------------------------------------------------------
No ciutka się napisała :D
Misiu nie chcę zginąć :*
Jewel zapraszam :D
Pozdrawiam :*
Pierniczek