poniedziałek, 21 lipca 2014

Wszystko co dobre kiedyś się kończy, nawet Klowni to wiedzą...

Hejka jam jest zła istota z ognia piekielnego zrodzona, przychodzę na świat jako anioł ciemności i zwiastuję Wam, że Klown został zakończony.
Siła wyższa Nas nie goni, idziemy pisać coś innego.
Nara.
Piernik.
Miśka.
Jewelkson :P 

piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 42

Oczami Poppet
Siadając raptownie na łóżku zaczęłam obliczać w pamięci dni, po czym z wielkim uśmiechem na twarzy podbiegłam do kalendarza. Tak to dzisiaj 1 kwietnia. Czyli co?? MOJE URODZINY. Skacząc jak na jarany chochlik w dół i w górę próbowałam nie zgubić za dużych spodni od piżamy. Trzymając je ręką w pasie po hopałam i po siupała dalej, aż wylądowałam w kuchni. Tam nadal skacząc w dół i w górę stanęłam przed szacowną panną Eleną.
- A tobie co piłeczkę kauczukową połknęłaś - słysząc jej "entuzjazm" i zauważając since pod oczami od niewyspania, wykrzywiłam twarz w chwilowym grymasie po czy znów szeroko się uśmiechnęłam.
- Wiesz co dzisiaj jest? - zapytałam uspakajając na chwilę downa i jak na człowieka przystało siadając na krzesełku.
- Zły dzień Eleny Demorgan? - zapytała brunetka podnosząc brwi do góry.
- Nieeeee - kręcąc głową poczułam jak rozsadza mnie od środka radość - Strzelaj dalej.
- To hmmm  - zamyśliła się już na moment - Dzień w którym Elena Demorgan idzie właśnie spać - wstając pomachała mi na pożegnanie i poszła do siebie na górę.
- Pudło - powiedziałam smutno i próbując pozbyć się łez rozczarowania przywdziałam na twarz szeroki uśmiech. Siedząc tak jak debil patrzyłam jak wskazówki zegara powoli wystukują godzinę 10.
- A tobie co skurcz twarzy? - słysząc rozradowany głos Louisa spojrzałam z nadzieją na wchodzącą do pomieszczenia siódemkę.
- Nieee - odparłam i przywdziałam na twarz tak zwanego poker face'a  - dlaczego tak sądzisz?
- Nikt normalny nie szczerzy się jak debil do zegara - powiedział po czym przybijając sobie piątkę z Niallem podszedł do lodówki.
- A powiecie mi może którego dzisiaj mamy? - zapytałam i zaczęłam niby z zainteresowaniem przyglądać się swoim paznokciom.
- 1 kwietnia - powiedziała Cassie siadając Hazzie na kolana - Ale powinnaś to wiedzieć, bo kalendarz wisi tam - z uśmiechem wskazała mi na papierową rzecz.
- Faktycznie - trzepnęłam się w czoło ręką - A dzisiaj jest coś szczególnego może?
- Nie raczej nie - odparła Kate kręcąc głową.
- Dzięki - uśmiechając się sztucznie wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam w stronę pokoju Zayna, już tylko  w nim pozostała nadzieja. Wchodząc do pokoju chłopaka zobaczyłam jak ten leży rozwalony na łóżku i słucha muzyki. Z szatańskim uśmieszkiem podeszłam do niego i rzuciłam się na niego, co wywołało u niego pisk i otworzenie szeroko oczu.
- Po? - zapytał zdziwiony zdejmując słuchawki.
- Zayn może ty mi powiesz co jest dzisiaj? - zapytałam słodko malując palcem na jego klatce piersiowej jakieś wzory.
- 1 kwietnia czyli Prima Aprilis a co?  - zapytał jeszcze bardziej zdziwiony.
- Czyli ty też - czując coraz większy smutek wstałam z łóżka i trzaskając drzwiami wyszłam od niego i poszłam do siebie. Zamykając uprzednio drzwi na klucz rzuciłam się na łóżko i przyciągając poduszkę do twarzy zaczęłam drżeć się w niebo głosy.
- TO SĄ CHYBA JAKIEŚ JAJA - krzyknęłam z całej siły i czując wielki smutek zaczęłam po raz pierwszy prawdziwie płakać.

Słysząc jak zegar wydzwania po raz trzeci spojrzałam na zegarek 00.00 2 kwietnia 2014 r.
- To były najgorsze urodziny świata - szepnęłam i zamknęłam oczy, pozwalając sobie na sen.

Budząc się, poczułam jak moja głowa jest ciężka, nic nie rozumiejąc spojrzałam na zegarek 9.03 1 kwiecień 2014 rok.
- O kurwa - wrzasnęłam na całe gardło, tamto wydarzenie to był tylko pojebany sen. Zamknęłam ponownie oczy i szeroko się uśmiechnęłam. Czując jednak czyjeś usta na swoich otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam prosto w ciemne tęczówki Zayna.
- Wszystkiego Najlepszego Kochanie - szepnął składając na moich ustach kolejnego buziaka.

_------------------------------------------------------------_
Ta da trochę zawaliłam ale kwiatek z tym ;P Po parunastu dniach przerwy oto pojawił się nowy rozdział. Miłego komentowania :P 

wtorek, 11 lutego 2014

Wyjaśnienia by Piernicek xD

NIe wiem jak dziewczyny, ale to ode mnie wiadomość :(

No więc, chyba zasługujecie na wyjaśnienia, nie?

Od czego tu zacząć?
1) Nie mam pomysłów - nigdzie. Na serio.
2) Jakoś w ogóle blogi o 1D zaczynają mnie... nudzić? Nie to może nie to słowo. Nie wiem co się dzieje, ale nawet jak czytam moje ukochane blogi o chłopakach, to czytam same dialogi. Może rzeczywiście, coś mi się znudziło?
3) Jestem chora. Nie wiem co mi jest. Czekam na wyniki. 

4) Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła. To mnie dobija. Mam problemy z niektórymi osobami i potrzebuję odpocząć. Chociaż to i tak nic nie daje :(


Przepraszam Was z całego serca.  Może jeszcze wrócę na te blogi, ale jak na razie... nic na to nie wskazuje. 

wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 41

Oczami Cassie
Czy to ptak? Czy to samolot? Nie, to niedźwiedź. Cóż musiałam nieźle zaszaleć jedząc czekoladę. Teraz muszę sprzątać ten burdel sama, bo Państwo Tomlinson płodzą potomka, Elene płacze w kanapkę, a chłopcy się ulotnili jak za skinięciem magicznej różdżki. Cudnie! Chyba wyrzucę łóżko Kate przez okno to wtedy może mi pomoże, a jak nie to przynajmniej będą mieli zmianę klimatu. Ale mniejsza o problemach seksualnych moich współlokatorek. Aktualnie wybieram się na randkę w ciemno, żeby zapomnieć o panie na H. Chyba zabiorę ze sobą El. Nie będzie tak przeżywać nie zdobycia  jej skarbu serca jakim jest blond włosy Irlandczyk.
*Date time*
Dlaczego oni zawsze muszą być tam gdzie my? Czy oni nie wiedzą że udajemy twarde, a w środku cierpimy? Hazza przyszedł z nową zdobyczą a Nialler zajada się owocami morza i gapi się na swoją niunie. Obie z nich są kompletnie puste, ale chłopcy najwyraźniej tego nie dostrzegają. Zdenerwowana zabrałam Elene do domu. Był to zły pomysł gdyż to co zobaczyłyśmy zszokowało nas jak jeleń na Antarktydzie. Lou i Zayn stali w dziwnych pozach Jak ich Pan Bóg stworzył, a ich ukochane śmiały się i mówiły coś o wygranym zakładzie. O nic nie pytając, choć jestem cholernie ciekawa o co chodzi, zaprowadziłam przyjaciółkę do pokoju. Zastanawiałam się gdzie są Li i Vicky. Są dwie możliwości. Albo mamy tutaj dźwiękoszczelne pokoje albo wyszli. Biorąc pod uwagę, że ostatnio Kate i Tommo bardzo hałasowali to pierwsza opcja odpada.
- Mam to gdzieś! Niech robi co chce! Mnie nie zależy! - krzyknęła w końcu Elene. 
- Okłamywanie mnie to jedno, ale samej siebie to inna sprawa - odparłam. 
- Przepraszam, ale nie wiem co robić - powiedziała zrozpaczona. Mocno przytuliłam przyjaciółkę. 
- Będzie dobrze, zobaczysz. 
W tej chwili do pokoju wpadł Harry i Niall. 
- Hej. Wiecie o co chodzi z tym zakładem? - zapytał roześmiany Nialler. 
- Nie. 
- Szkoda, byłem ciekawy - powiedział lokers. 
- To ich zapytaj - zaproponowałam. 
- Próbowaliśmy, ale wtedy dziewczyny zaczęły jeszcze bardziej się śmiać - odpowiedział blondyn. 
- A jak tam wasza randka? - zapytał Hazza. 
- Koszmar. A jak wasza? - zapytała przyjaciółka.
- Tragedia - powiedzieli chórem.
- Czyli wszyscy się zgadzamy, że miłość jest do bani - skwitowałam. 
- Nieprawda - zaprzeczył Niall - Ja wierzę, że ta jedyna jest blisko mnie. 
- To po kiego umawiasz się z pustymi lalami skoro wiesz kim ona jest?! - wydarła się Elene. 
- A wy po co szłyście na randkę z tymi tępakami?! - zdenerwował się Harry. 
- Miałyśmy powody. 
- Podaj choćby jeden powód - odparł loczek. 
- Może chciałyśmy zapomnieć o dwóch idiotach, którzy zawrócili nam w głowach a teraz ich nie obchodzimy?! 
Elene wyszła z pokoju trzaskając drzwiami, a chłopaki stali jak słupy. Nagle Horan zerwał się z miejsca i pobiegł za dziewczyną. Usłyszałam tłuczone szkło, a później już tylko głuchą cisze. Chciałam sprawdzić, czy coś się stało, ale Styles mnie zatrzymał. 
- Nie tak szybko. Zostajesz tu. 
- Chce zobaczyć co się dzieje. 
Wyrwałam się chłopakowi i pobiegłam do pokoju El. Tam zastałam uroczy obrazek. Mianowicie Niall i Elene całujących się pośrodku pokoju. Awww... Słodko. Cicho się wycofałam i wróciłam do swojego pokoju. Cieszyłam się, że nie było w nim żadnych nieproszonych gości. Położyłam się na łóżku, kiedy do mojego pokoju znów wkroczył Styles. Zamknął drzwi na klucz i spojrzał w moją stronę.
- Mam już dość! Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi?! - co za upierdliwy człowiek. 
- Może trochę jaśniej?
- Mówię ci, że mi się podobasz i chce z tobą być, ale ty nie. Powiedziałaś, że chcesz się bawić a nie angażować. Ustaliliśmy, że trochę poczekamy. Chciałaś żebyśmy spotykali się z innymi. Umówiłaś się na randkę i ja też. Jednak tobie znów coś nie pasuje. 
Hazz chyba skończył swój monolog... 
- Powiesz coś? 
- Ja... Poniosło mnie - wydusiłam w końcu. - Może byłam trochę zazdrosna. 
- Naprawdę? - uśmiechnął się. 
- Przestań się tak szczerzyć. 
- Dlaczego? To świetna wiadomość. Teraz wiem, że też coś do mnie czujesz i nie zaprzeczaj. 
- Nie chce cierpieć... 
- Nigdy bym cię nie skrzywdził. 
- Obiecujesz? 
- Obiecuje. 
Harry podszedł do mnie i czule pocałował. 
- Poppy transformacja! - usłyszałam. - O! Przeszkodziłam? 
- Nie - zachichotałam. 
- Aaaa! Maka Paka nie ułożył kamieni! 
Blondynka padła na kolana i zaczęła płakać. Jeśli Zdzisiek dał jej czekoladę to nie wróży to nic dobrego... Nagle reszta gromadki dołączyła do nas. Zayn wyrzucił kwiatka za okno, Lou schował się pod łóżko, a ja wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w Kate. I tak zaczęła się bitwa. 
- Nie jesteśmy stuknięci, mamy tylko hysia... - podsumowałam jak mój idol kaczor Daffy. 

-----------------------------------------------
Chciałabym podziękować Natalce, która bardzo mi pomogła w napisaniu tego rozdziału. Oprócz fragmentu napisanego przez Nati, rozdział jest do kitu, ale ciii...  Liczę na komentarze. 
Pauline x